wtorek, 25 sierpnia 2015

Pierwsza kartka z pamiętnika Księcia Półkrwi

Brak komentarzy:
W życiu każdego człowieka pojawia się chwila warta wyczekiwania lat, liczenia godzin, a nawet odmierzania sekund. Na swój dzień wyczekiwałem długich, ciągnących się w nieskończoność dziesięciu lat. To co mi odebrano miało powrócić. Oczywiście nie w pełnej krasie, lecz… nie można mieć wszystkiego – wiem to od wielu lat.

Nie mogłem zasnąć. Moje myśli pierwszy raz od bardzo dawna były chaotyczne. Rozpierała mnie radość. Serce wypełniało szczęście, lecz rozum zalewały niepokoje. Dlatego też nie miałem zamiaru marnować czasu na leżenie w łóżku. 
Powoli wstałem i pierwszym co zrobiłem, to mocną czarną kawę bez grama cukru. Przed oczami wciąż widziałem niesamowicie urokliwą dziewczynkę o jasnej – białej karnacji delikatnej jak szlachetna porcelana. Zielonych oczy o kocim wyrazie. Brązowych włosach w zależności od pogody zmieniających swój odcień na czarny, a w ciepłe i słoneczne…rudy.
- Moja dziewczynka. – Wyszeptałem popijając gorzką, cierpką kawę wlepiające czarne oczy w smutną twarz dziewczynki na zdjęciu. Gdybym mógł sprawiłbym, że już nigdy nie zrobiłaby minki w podkówkę. 
– Moje maleństwo… - Zacisnąłem dłoń w pięść. Nic nie ma bez przyczyny… tylko jak poradzę sobie w roli obcego opiekuna wiedząc doskonale, że spoglądam na swą małą córeczkę potrzebującą wsparcia, czułości i miłości? Mógłbym jej to dać. Pocieszyć gdy zielone oczy wypełnią łzy. Pomóc wstać, gdy upadnie, lecz… dla jej własnego dobra muszę udawać, że jej niezdarność mnie nie rusza, a smutek to jedynie jej oznaka słabości niewarta uwagi. – Chociaż to nie prawda! – Wysyczałem przez zęby zrzucając z siebie pidżamę. Spojrzałem na przedramię. Dostrzegłem TO dlaczego moja słodka dziewczynka nigdy nie powinna ujrzeć we mnie ojca. Znamię o kształcie czaszki z rozwartą szczęką, z której wyłaniał się wąż. Znak popleczników Czarnego Pana… wolę o nim nie myśleć. Nie teraz. Nie pozwolę, aby wdarł się w moje myśli i dowiedział, że mam córkę. Nie chcę podzielić losu Lucjusza Malfoya – tak jak ja zabawiał się czarną magią. Poślubił Narcyzę Black – damę ze znamienitego rodu czarodziejów. Z resztą na równi z Malfoy’ami. Starożytne rody z tradycją. 
Synek Malfoy’ów jest starszy o rok od mej dziewczynki, a tymczasem Lucjusz obawia się powrotu Czarnego Pana, rzekomo został załatwiony, lecz jestem pewien, że znalazł schronienie. Wielu tak myśli. Nawet Lucjusz nie potrafi spokojnie funkcjonować w obawie o życie rodziny. Historia o Potterach obiegła wszystkich… Lily… Moja piękna Lily… 
Czuję jak do oczu napływają łzy. 
Nie mogę płakać. 
Zaciskam zęby. 
Słychać pękające szkliwo. 
Dłonie zaciskam w pięści, widać białe knykcie. 
Nie mogę płakać. Musze być silny. Chociaż cholernie trudno udawać, że nie kocha się tak cudownej kobiety. Wiele popełniłem błędów w życiu… 
Cholera! 
Nie czas na spowiedź! Pora założyć najlepszy garnitur i ruszyć po swą córeczkę do domu mugoli, którym od dawna mam ochotę okuć mordy.

- Severusie oponuj! – Skarciłem samego siebie odetchnąwszy głęboko. 
Najpierw relaksująca kąpiel.., podczas której w ogóle się nie zrelaksowałem. Później włożyłem odzienie i wyszedłem z domu, który dawno temu powinienem sprzedać i nie mieszkać w miejscu gdzie dorastałem z Tobiaszem, tak miał na imię mój ojciec, którego w ogóle za ojca nie uważałem… Czuje dziwne ukłucie w sercu… historia lubi się powtarzać… w tym samym domu ma mieszkać moja córeczka, a ja nie mam prawa ukazać, jak bardzo ją kocham, ale nie będę tyranem – bez powodu...

Część 1:
Bajka o Śmierci

Mrs Black bajkowe-szablony